poniedziałek, 18 grudnia 2017

** A NIEMOŻLIWE STAJE SIĘ MOŻLIWE

uwaga - najnowsze wpisy na końcu, 
aby odnależć wpis wystarczy kliknąć na obrazek wyświetlony w narzędziach

.     Barokowy kościół pod wezwaniem WNIEBOWZIĘCIA  nn
n     NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY w Nowej Wsi       .

drugi co do wielkości kosciół na Ziemi Kłodzkiej i jedyny duży kościół tak nietypowo usytuowany. Jest to dzieło włoskiego architekta Jacopo Carove, w przebogatym wnętrzu cudowne rzeźby słynnego artysty Michała Ignacego Klahra Młodszego.

Od 1988 roku, bez przerwy, trwa konserwacja tej pięknej świątyni a ja hmmm - mam skromny udział w tym dziele.



rysowałam to piórkiem, akwarelką ... i sercem


sentymentalna podróż w przeszłość, tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, na koniec, czy może raczej na początek Polski ... hen, hen, do stóp Śnieżnej Pani ...



wielka, samotna budowla
nigdzie indziej w tak szczególny sposób nie odczułam wielkości świątyni, wielkości domu Boga ...



może dlatego, że nie prowadzą tam żadne ulice, nie ma wokół kamienic, nie jadą samochody, nie biegają ludzie, stoi sobie samotnie wśród gór, dokoła lasy, pola i ledwie kilka przycupniętych, maleńkich, domków i nic więcej ... i wszechświat ...



absolutna cisza ... pachnie rumianek, trawa i rozgrzana ziemia, dmuchawce i wiatr




Słońce zachodzi nad zachwytem człowieka, Bóg uśmiecha się do światła, do cieni i do półcieni.

Święci przechadzają się po barokowych ołtarzach, liczą dni, miesiące, lata, wieki ...
Aniołowie wykłócają się z diabełkami o dusze nieszczęśników ...




Ciche modlitwy unoszą się do sklepienia i wracają jak ptaki, siadają na wiekowych ławkach i klękają u stóp ołtarzy ... czasem cicho zaskrzypią drzwiczki konfesjonału
pomieszane wczoraj ... dzisiaj ... i jutro ...


  
. .      z przyjemnością polecam - Hania        .

A NIEMOŻLIWE STAJE SIĘ MOŻLIWE

czwartek, 07 lutego 2013 19:44

** POŁOŻENIE

hen, hen, przy samej granicy,
na końcu albo na początku Polski ...
tam, gdzie sam diabeł mówi dobranoc




Dookoła góry, lasy, niewielka osada, a w niej, królująca nad wszystkimi, ogromna bryła barkowego Kościoła . Kościół jest naprawdę wspaniały.
Zaskakuje swoją wielkością i niezwykłością  położenia, wyrasta całkiem niespodzianie z otoczenia malutkich domków, ogrodów i pól.




Jest to drugi co do wielkości kościół w całej Kotlinie Kłodzkiej a jedyna okazała budowla sakralna położona poza obrębem miasta.




Warto tam pojechać, by to cudo obejrzeć, odetchnąć, obcować z Bogiem ... Naturą ... Pięknem...
Odnaleźć w przeszłości teraźniejszość


.       .z przyjemnością polecam - Hania        .

POŁOŻENIE

czwartek, 07 lutego 2013 22:01

** HISTORIA I LEGENDA

          
 


Według tradycji pierwszy drewniany Kościół w Nowej Wsi został wzniesiony w połowie XIV wieku przez miejscowego chłopa, w podzięce za uratowanie córki.
Wkrótce Kościół ten, pod wezwaniem św. Barbary, zasłynął jako miejsce pielgrzymkowe. W 1486 r. pojawiła się wzmianka o drugim, również drewnianym Kościele pod wezwaniem św. Małgorzaty. Jeszcze w 1560 r. oba kościoły drewniane stały obok siebie i były popularnym miejscem pielgrzymkowym.

W roku Pańskim 1654 Dobra Międzyleskie, na których terenie znajdowała się maleńka osada Nowa Wieś, nabył hrabia Michael Wenzel von Althann,
arystokrata, ambasador Austrii, starosta Hrabstwa Kłodzkiego, tajny radca dworu, komendant Twierdzy Kłodzkiej i założyciel śląskiej linii Althannów .

Prawdopodobnie z czasów, gdy hrabia brał udział w odsieczy wiedeńskiej, wywodzi się legenda o ufundowaniu kościoła.
Jak wieść niesie, podczas pobytu we Wiedniu, hrabia miał spotkać i zaprzyjaźnić się z tajemniczym księciem, zbiegłym z tureckiej niewoli.  Książę ten ponoć ślubował ufundować kościół i klasztor jako wotum za cudowne ocalenie.
Podobno hrabia Althann przywiózł księcia do Międzylesia i wskazał Nową Wieś jako miejsce odpowiednie dla takiej fundacji. Według tej legendy książę ów wzniósł kościół tak wielki, jak jego wdzięczność za ocalenie, niestety klasztoru już nie zbudował bo w międzyczasie zmarł.
Ta legenda tłumaczy ogrom tej świątyni.

  


Na zdjęciach świątynia wydaje się maleńka ale popatrzcie na samochód, który stoi pod drzewem, przy ogromie budowli  wydaje się dziecięcą zabawką. To drugi co do wielkości kościół na całej Ziemi Kłodzkiej a już napewno jedyny tak duży, usytuowany poza miastem.
 
  

W rzeczywistości ten wielki Kościół ufundował sam hrabia Michael Wenzel von Althann.
Do sporzadzenia planów świątyni hrabia sprowadził nawet z Włoch słynnego architekta Jacopo Carove. Zamierzał osadzić tu Pijarów sprowadzonych z Pragi. Jednak Klasztoru już nie wzniósł, zabrakło mu środków .
Kościół budowano w latach 1703-1751 
konsekrowano 15 sierpnia 1751 roku, później , w roku 1804, rozbudowano boczne absydy i dobudowano dwie wieże.

Wnętrze kościoła zachwyca bogactwem form i wspaniałością detali.
Świetności i splendoru dodał świątyni znany wówczas mistrza dłuta - Michał Ignacy Klahr Młodszy.
Kosciół wykańczano i wyposażano przez długie lata, aż do początku XIX wieku.
  

Druga legenda mówi że w niejasnych okolicznościach i zawiłą drogą przez Anglię, Wrocław i Krzydlinę Małą, podobno w wyniku zapisu testamentowego, w Nowej Wsi znalazł się welon królowej francuskiej Marii Antoniny.

Welon wykonany z koronki brabanckiej o długości 3.31m.
Królowa miała go podobno na sobie w drodze na szafot i ofiarowała Spowiednikowi, towarzyszącemu jej na miejsce egzekucji.
Welon ten, przesz lata, był największą miejscową atrakcją. Żeby ogladać to cudo przybywali do Nowej Wsi liczni turyści. Welon Marii Antoniny przechowywany był właśnie w nowowiejskim Kościele.
W  roku 1958, w niewyjaśnionych okolicznościach, królewski welon został wywieziony i obecnie znajduje się w Niemczech.


      

tyle mówi historia i opowiadają legendy
o ratowaniu tej świątyni napiszę jeszcze ...


. .z przyjemnością polecam - Hania  .
 

HISTORIA I LEGENDA

czwartek, 07 lutego 2013 22:01

** STRZEGĄ GO DOBRE ANIOŁY

BAROKOWY KOŚCIÓŁ Pomieszane wczoraj ... dzisiaj ... i jutro ...
Jest cicho ... słońce zachodzi nad zachwytem człowieka, Bóg uśmiecha się do światła, do cieni i do półcieni , święci przechadzają się po barokowych ołtarzach, liczą dni, miesiące, lata, wieki ...
 
  


O czym myślą anioły ?
o tym, co minęło, czy o tym co będzie ... co odbija się w błękitnych oczach barokowych aniołów ?

  


Te zafrasowane pewnie wykłócają się z diabełkami o dusze nieszczęśników ...
Ciche modlitwy unoszą się do sklepienia i wracają jak ptaki... siadają na wiekowych ławkach i klękają u stóp ołtarzy ...



Wesołe aniołki wygrywają na słonecznych strunach radosne arie ...  smutne aniołki strasznie fałszują, bo flet nadgryziony zębem czasu a cytra połamana ...



Niektóre aniołki są bardzo seksowne , jak to bywa w baroku, pogubiły sukienki i z dumą prezentują cellulitis




Kocham "swoje" aniołki
zawsze cieszę się jak wracają do życia
a one, jak dzieci, z nawiązką uczucia oddają
i fruwają ... fruwają ... fruwają radośnie

Teraz sa piękne ale jeszcze nie tak dawno sukienki miały pobrudzone a złoty pyłek opadł z barokowych skrzydełek, miny miały nietęgie, skóry pomarszczone a paluszki nadgryzione były zębem czasu

a teraz uśmiechają się ... moje anioły ...


. .      z przyjemnością polecam - Hania        .

  
STRZEGĄ GO DOBRE ANIOŁY
czwartek, 07 lutego 2013 22:04

** BAROKOWY I MONUMENTALNY

Późnobarokowy kościół wpisany do rejestru zabytków decyzją nr 885 z dnia 30.06.1961roku.
Jeden z bardziej interesujących na Dolnym Śląsku.
Cenny zabytek monumentalnej, barokowej budowli sakralnej.

Świątynia nowowiejska to dzieło znakomitego włoskiego architekta Jacopo Carove.
Przy wystroju wnętrza pracowali znakomici twórcy:
* znany rzeźbiarz Michał Ignacy Klahr Młodszy
* rzeźbiarz Karl Scharf i snycerz Joseph Beschorner
* malarz Johann Kretschmer
* twórca prospektu organowego Johann Kuttler

Obiekt ma:
60.0m długości
45.0m szerokości
20.0m wysokości

Założony na rzucie krzyża łacińskiego.
Dłuższe ramię krzyża tworzy nawa główna, zakończona wielobocznym prezbiterium.
Po obu stronach nawy ciągną się rzędy otwartych kaplic.
Krótsze ramię to nawa poprzeczna, tak zwany "transept" zakończony bocznymi absydami.




..1.. Ołtarz główny, rokokowy, wykonany w 1793 roku,
dzieło Karla Scharfa i Josepha Beschornera.
Na ołtarzu rzeźby Michała Klahra Młodszego, przedstawiające – Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, świętą Annę, świętego Joachima oraz grupę rzeźbiarską Ukrzyżowania.

..2..  Ołtarz boczny pod wezwaniem świętej Barbary - rokokowy, polichromowany, złocony, wykonany w 1793 roku, prawdopodobnie przez Michała Klahra Młodszego.

..3  Ołtarz boczny pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, drewniany, płaskorzeźbiony i rzeźbiony, polichromowany, złocony, rokokowy, powstały w końcu XVIII wieku. Wykonany prawdopodobnie przez Karla Scharfa i Josepha Beschornera.
Na ołtarzu Pieta, rokokowa, powstała w warsztacie lokalnym w końcu XVIII wieku.

..4..  Ołtarz boczny  pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena, drewniany, płaskorzeźbiony i rzeźbiony, polichromowany, złocony, rokokowy, wykonany w 1799 roku. W nastawie obraz olejny, na płótnie, z przedstawieniem patrona, wykonany w 1799 roku przez Johanna Kretschmera. Na tabernakulum barokowa rzeźba świętej Barbary.

..5..  Ołtarz boczny pod wezwaniem świętego Franciszka Salezego, drewniany, płaskorzeźbiony i rzeźbiony, polichromowany, złocony, rokokowy, wykonany w 1799roku. W nastawie obraz olejny, na płótnie, z przedstawieniem patrona, wykonany w 1799 roku przez Johanna Kretschmera.

..6..  Ołtarz boczny pod wezwaniem Najświętszego serca Pana Jezusa – klasycystyczny, wykonany w pierwszej połowie IXX wieku w warsztacie lokalnym. Obraz Chrystusa malowany na płótnie, olejny.

. 7..  Ołtarz boczny pod wezwaniem Świętej Anny – neorenesansowy, drewno polichromowane, wykonany w pierwszej połowie IXX wieku, w warsztacie lokalnym. Obraz świętej Anny malowany na płótnie, olejny.

Ambona - rokokowa, wykonana w 1794roku przez Karla Scharfa i Josepha Beschornera
Cztery rzeźby Ewangelistów, grupa rzeźbiarska – Bóg Ojciec w otoczeniu dwóch aniołków z atrybutami świętego Piotra

Prospekt organowy, drewniany, płaskorzeźbiony, polichromowany, złocony, późnobarokowy, wykonane w 1798r. przez Johanna Kuttlera

Konfesjonały, drewniane, płaskorzeźbione, intarsjowane, złocone, rokokowe, powstały w lokalnym warsztacie w końcu XVIII wieku.

Obraz wotywny – Matka Boska z Dzieciątkiem, olejny na płótnie, późnobarokowy, wykonany w 1767r. przez lokalnego artystę

*Wyposażenie kościoła – ołtarze, ambona, organy, figury, obrazy, to tak zwane „zabytki ruchome” każdy z nich posiada własną kartę konserwatorską i właśnie z tych kart pochodzą przytoczone przeze mnie dane.


                                         *

Olbrzymie kolebkowe sklepienie pokryte jest przepiękną polichromią sceny z życia świętych, postacie, motywy roślinne. Na ścianach częściowo zachowane obrazy olejne.
Wszystkie ściany kościoła od wewnątrz pokryte są gładkim tynkiem barokowym, malowanym na biało. W miejscu przechodzenia ścian w sklepieniu znajduje się bogato profilowany ozdobny barokowy gzyms.
Gurty sklepienne oraz łęki oddzielające nawę i absydy pokryte są ornamentem o delikatnym rysunku.
Wypukłe wzory o kolorze białym umieszczone są na błękitnych polach.




Wnętrze kościoła, wyposażone w dzieła sztuki o wysokiej klasie artystycznej, olśniewa bogactwem i przepychem form. Są tu elementy zarówno baroku jak i rokoko.
Ołtarz główny, przepiękne 4 ołtarze boczne, polichromowana drewniana ambona z postaciami czterech Ewangelistów, duży zespół barokowych i rokokowych polichromowanych rzeźb, bogato zdobione konfesjonały. a nawet rzeźbione ławki - wszystko to tworzy harmonijne, monumentalne wnętrze o swoistym nastroju i uroku.

Niestety, Kościół posiada również współczesną polichromię, namalowaną przez czas i wilgoć - wykwity soli i żywe kolonie glonów, świadczące o długotrwałym procesie niszczenia tej wielkiej i pięknej budowli.

Elewacja Kościoła jakby zaprzeczała wnętrzu. Jest surowa oszczędna, tylko fronton przykuwa uwagę barokowa forma portalu, płynnością gzymsów, zwieńczeniem ogromnych wież.


. .z przyjemnością polecam - Malina M*.

BAROKOWY I MONUMENTALNY

środa, 13 lutego 2013 10:10

** TAK TO SIĘ ZACZĘŁO

oczywiście dla mnie tak to się zaczęło
Był rok 1988,
nasz znajomy ksiądz został proboszczem gdzieś, jak wtedy myślałam, na końcu świata, pod czeską granicą.
I nic by w tym nie było nadzwyczajnego w końcu mój Wujek był księdzem, mój Tatuś, jego brat, przez wszystkie lata zajmował się naszym kościołem od strony technicznej. Wujek miał wielu wikarych, wikarzy zostawali proboszczami i zwykle kontakt się urywał.

Tym razem było inaczej.

Ksiądz został proboszczem w niewielkiej miejscowości, oprócz kościoła parafialnego, z dobrodziejstwem inwentarza, trafił mu się jeszcze kościół filiany, w pobliskiej wiosce. I tu właśnie historia się zaczęła. Wioska maleńka, kilkanaście domków, kilkadziesiąt "dusz" a kościół olbrzymi, niesamowity i na dokładkę w opłakanym stanie.
Ksiądz pasjonat, z wielkim szacunkiem do zabytków, jak sam twierdził "chowu" mojego Wujka.




To właśnie ten Ksiądz - stare zdjęcie zeskanowane z folderu, innego zdjęcia niestety nie mam.

I co? I oczywiście Ksiądz jak w dym do mojego Tatusia, żeby pojechał, zobaczył, pomyślał i pomógł.
Wiadomo - Tatuś nie odmówił.

To był czas kiedy ja właśnie doszłam do wniosku, że praca atchitekta, i owszem, jest wspaniała ale przy zabytkach jeszcze wspanialsza by była. A że moja uczelnia prowadziła studia podyplomowe z konserwacji zabytków to je sobie skończyłam.
I proszę, jak manna z nieba - świeżo po studium taka gratka mi się trafiała!!!
od razu wrzasnęłam więc - też jadę !

I pojechaliśmy.
Na miejscu oniemieliśmy oboje. Tatuś ze zgrozy ja z zachwytu.

W życiu nie widziałam czegoś takiego - kolos w polu, dookoła góry, lasy, rumianki pachną, motyle fruwają, zające kicają, wokół cisza. Pierwsza myśl dla kogo oni to budowali ? ... no jak dla kogo ? dla Boga, na Jego chwałę. Weszłam do środka i aż się cofnęłam - wnętrze jak w metropolii, najwyższy światowy poziom  ... w tych trawach i rumianku ... eeech pełne zdziwienie i zachwyt. Ale mój Tatuś wcale się nie zachwycił. Popatrzył zmartwiony na ogromną rysę, biegnącą przez sam środek elewacji. Wskazywała na niebezpieczne odchylanie się wież na boki. Wiedział od razu, że sprawa będzie wyjątkowo trudna i wyjątkowo skomplikowana. I taka była.

Mój Tatuś już 11 lat nie żyje.
Do końca zajmował się tym kościołem.

Od jedenastu lat, co miesiac, 19-go, Ksiądz odprawia Mszę Świętą za mojego Tatusia, w podziękowaniu za to, co dla tego kościoła Tatuś zrobił.
Opowiem o tym w następnych wpisach, o swojej pracy też.


. .z przyjemnością polecam - Hania  .

TAK TO SIĘ ZACZĘŁO

czwartek, 14 lutego 2013 17:33

** TAK BYŁO

teraz wydaje się to niemożliwe a jednak



Tak wyglądała elewacja frontowa
A wcześniej wyglądała jeszcze gorzej, ta biała łata wokół drzwi, przykryła wcześniejszą radosną twórczość, w kolorach zółto-niebieskich.
Niestety nie mogę odnależć tamtego zdjęcia.




Zokazji wizyty portal, pomalowany wcześniej na zółto-niebiesko, jakoś prowizorycznie został pobiałkowany, żeby nie straszył. Dziękować Bogu kamienne obramowanie ocalało bez "upiększeń"


 


Tutaj widać rozwarstwienie muru i szczeliny jakie wyłaniały się na każdym kroku spod odpadającego tynku.


 


o elewacjach bocznych to lepiej nie wspominać - zgroza !


 


Nie trzeba było ustawiać rusztowań by pobrać próbki tynku do badań, tynk sam, całkiem dobrowolnie, spadał na głowę.


 

Wchodzimy do środka - tragedia !

    


Glony na ścianach, glony na filarach, glony nawet na gzymsach.




A na podłodze zielono jak na łące w pełni lata,
nawet małe kałuże gdzie niegdzie się pokazywały.
Żywe kolonie glonów i pleśnie tworzyły swoisty ornament.




Od razu pomyślałam - pewnie był drenaż i cioś go uszkodziło a teraz woda z góry wali prosto na kościół. Niestety - miałam rację.




Tynki wapienne, w dolnych partiach zmurszałe i skorodowane, miejscami odspajały się od podłoża i pokazywały duże płaty gołego muru. Wilgoć ze ścian przenosiła się na przepiękne wyposażenie, na ołtarze, na konfesjonały a nawet na wiszące wysoko obrazy.
 
   
 


Glony lazły po ścianach i filarach miemal pod same sklepienia. Porowata struktura cegieł i wapiennego tynku nasiąkała niczym gąbka a glony rozmnażały się szybciej niż króliki na wiosnę.
Na domiar złego ktoś kiedyś namalował tu olejną lamperię. Tragedia ! W tym miejscu wilgoć zupełnie przestała się osuszać, ściana przestała oddychać a cegła pod tynkiem całkiem się rozpadała.


 


Widok i owszem, romantyczny i taki malarski.
Głębokie czerwienie, nasycone zielenia ... można scenografię do filmu projektować.
Można tu nawet uczyć się wiązania cegieł w barokowych sklepieniach.

Tylko, że to nie film ani sala wykładowa,
to najprawdziwsza zakrystia kościelna.

Tak było
  

. .      z przyjemnością polecam -Hania           

TAK BYŁO

niedziela, 17 lutego 2013 10:34

** BURZA MÓZGÓW

i bojowa narada odbyły się przy kawie na plebanii, nomen omen, również barokowej i mocno podupadłej. Ustaliliśmy wspólnie, Ksiądz, mój Tatuś i ja, co następuje:

- Żeby to ogromne cudo uratować to, zakładając realia i garstkę parafian, musi zdarzyć się cud, a żeby cud się zdarzył to musimy niebiosom z całych sił dopomagać

- Ksiądz w sprawach wiary o całe niebo mądrzejszy jest niż my natomiast my w dziedzinie zabytków przewyższamy księdza wiedzą i praktyką , znaczy mój Tatuś przewyższa, i ksiądz musi się z tym pogodzić, jeśli ma się udać

- żeby móc choćby pomarzyć o jakiekolwiek dotacji , jakimkolwiek remoncie trzeba mieć odpowiednią dokumentację i odpowiednie zezwolenia – na dziko dobra jest pieczeń z kluskami, renowacja zabytku tej klasy musi być zgodnie ze sztuką i to pod każdym względem

- my bierzemy na siebie przygotowanie wszelkich niezbędnych dokumentacji projektowych, wniosków i kosztorysów a także zarażanie pasją kolegów projektantów wszelkiej maści i branży, nie muszę dodawać, że charytatywnie

- Ksiądz z tymi dokumentacjami jeździ od Annasza do Kajfasza , porusza niebo i ziemię, konserwatora, fundacje, urzędy, by zdobyć środki … prośbą, groźbą, jęczeniem i klęczeniem u drzwi




To efekt naszej narady – bardzo lubię to zdjęcie


 *

Jak ustaliliśmy tak też i zrobiliśmy.

Tatuś i znajomy Księdza, wykładowca z Politechniki, też konstruktor, opracowali ekspertyzę stanu zachowania i projekt zabezpieczeń
To najważniejsze i podstawowe opracowanie. Pioruńsko skomplikowane, bo wieże się odchylały.
Od tego opracowania zależał cały proces ratowania zabytku.

Nasz wspólny znajomy, instalator sanitarny, nawiasem mówiąc Wojewoda wałbrzyski, opracował projekt drenażu Ja opracowałam projekt remontu i kolorystyki elewacji , później, po kilku latach również projekt renowacji wnętrza. Opracowywałam kolejne wnioski o dotacje do Urzędu Marszałkowskiego, do Konserwatora, do fundacji, Tatuś sporządzał do wniosków kosztorysy. Ksiądz jeździł , prosił, składał wnioski, poprawiał wnioski, uzupełniał wnioski, jak mu odmawiali to wracał z tymi wnioskami i mękolił … jak ta biblijna wdowa – do skutku

Konserwator Zabytków docenił wysiłki w ratowaniu obiektu służy wszelką możliwą pomocą , zwłaszcza gdy nastąpił etap konserwacji zabytków ruchomych, tu nasza pomoc nie na wiele by się zdała.Konserwatorzy dzieł sztuki opracowali programy konserwatorskie na renowację ołtarzy
                                                      
I jeszcze coś – Ksiądz wymyślił festyny.
Nowa Wieś leży w górach, okolice cudowne, turystów cała masa Odpust 15-go sierpnia, w samym środku lata – jak znalazł.
Do dzisiaj te odpustowe festyny się odbywają i mają już swoją markę.


O tym wszystkim opowiem w kolejnych notkach.


. .      z przyjemnością polecam - Hania        .

BURZA MÓZGÓW

poniedziałek, 18 lutego 2013 17:04

** ZABEZPIECZENIE KONSTRUKCJI

pierwsze i najtrudniejsze
ten wpis uzupełnię tylko odnajdę fotografie

ZABEZPIECZENIE KONSTRUKCJI

czwartek, 21 lutego 2013 14:39

** DRENAŻ

bez takiego zabezpieczenia budowli
nie ma co myśleć o renowacji !

Już przed wiekami zdawali sobie sprawę, że budując kościół, na który spływa woda z gór, coś z tym fantem trzeba zrobić - i zrobili. Ta wielka budowla miały misterny system rur i rureczek odprowadzających wodę.

Nie jest trudno się domyślić że z wiekami rurki zarosły, niektóre został zniszczone i poprzerywane.
A nie ma nic gorszego, niż przerwany drenaż - ściąga całą wodę i w miejscu przerwania wylewa.
Tak działo się właśnie w tym przypadku.
Operacja ponownego zdrenowania budowli okazała się wyjątkowo trudna i skomplikowana.




Teren górski, piekielnie trudny do kopania a wykopy miejscami potężne i bardzo głębokie.
Dla bezpieczeństwa konstrukcji fundamentów kopano odcinkami.




Proszę - faceta ledwo w wykopie widać.
Wykop wąski a po założeniu stempli jeszcze bardziej.

Mój Tatuś uważał na konstrukcję, sprawdzał ile można na jeden raz odkopać bez szkody dla stateczności fundamentów. Musiał też zmierzyć się z problemem czy po wprowadzeniu drenażu, odprowadzeniu wody ze ścian i odsaczeniu gruntu nowe warunki gruntowe nie wpłyną na fundamenty. Dziękować Bogu fundameny był na skale i zagrożenie nie wystąpiło.
Firma wykonująca drenaż zmierzyła się z bezpieczeństwem wykopów ze strony ewentualnej możliwości osuwania się ziemi do wykopu. Ktoś od nich sprawdzał parametry gruntu i czuwał. Na niektórych odcinkach zakładano stemple na czas trwania prac.




Niwelatory w użyciu.




Takie kamole trzeba było dźwigać a co gorsze wykopywać.




Oto winowajca - zarośnięta korzeniami zabytkowa rura drenarska.

A ile takich było po drodze - strach mówić !
a ilu fragmentów brakowało !
Nic dziwnego , że na posadzce kościoła stały kałuże
i kwitły glony.

Teraz drenaż działa, wszystko się osuszyło i powoli wraca stan pierwotny. W kościele nie ma już tego koszmarnego zapachu wilgoci i glony padają "jak muchi"


  
. .      z przyjemnością polecam - Hania        .

DRENAŻ

czwartek, 21 lutego 2013 15:11

** ABSYDA POŁUDNIOWA

dlaczego właśnie od niej zaczynam ?otóż jest już całkowicie odremontowana




Odrestaurowany jest również, znajdujący się w niej, ołtarz boczny Świętej Barbary, prawdopodobnie dzieło znanego rzeźbiarza Michała Ignacego Klahra Młodszego.




Ołtarz rokokowy. Drewniany, polichromowany, złocony.
Wykonany w 1793 roku.
Jest to ołtarz pod wezwaniem Świętej Barbary. Od początku istniega tego ołtarza w aediculi, nad tabernakulum, tam gdzie teraz umieszczony jest Krucyfiks, stała wczesnorenesansowa figura Świętej.
W tej chwili figura jest zabezpieczona ołtarz w takiej formie jak jest z delikatnymi szybkami aediculi nie zapewniał ochrony cennej figurze.
O tej figurze opowiem w następnym wpisie




Tak wyglądała absyda gdy pierwszy raz ją zobaczyłam.
No tragrdia - na płytkach piskowca żywe kolonie glonów, kałuże jak po deszczu.




Tynki w dolnej partii zawilgocone i zasolone koszmarnie. W niektórych partiach wilgoć i glony podchodzące prawie pod gzyms. No i jeszcze ta olejna lamperia - tragedia.




Tutaj widać usunięte fragmenty skorodowanego tynku. Tragiczny stan tynków był zwłaszcza pod tą nieszczęsną lamperią. Zdjęcie nie jest najlepszej jakości ale w rzeczywistości cegły, które tu w dolnym psie widać, rozsypywały się w rękach.




Tak prezentuje się wnętrze absydy po remoncie.
Widać jak, po wykonaniu drenażu, podłoga się osuszyła i glony w większości zniknęły.
Przeprowadzona została kompleksowa renowacji całości tynków. Skuto dolne partie i tam nałożony został tynk renowacyjny do wilgotnych i zasolonych murów.

Tynki powyżej to oryginalne tynki barokowe, których renowację przeprowadzono zgodnie z programem. Zostały zmyte i odgrzybione, usunięto skorodowane i zawilgocone fragmenty i uzupełniono je lekkim tynkiem wapiennym. Powierzchnia całości została przetarta i wygładzona, jak to czyniono z tynkami w okresie baroku.

Okazało się, że tynki były wtórnie malowane ale pierwszą i najstarszą warstwą była biel w odcieniu wapna. Tak też tynki zostały pomalowane.




Ołtarz to następna sprawa.
Doczekał się i odzyskał świetność.




Konserwatorzy o złotych rękach doprowadzili to cudo do dawnej świetności.




A teraz jeszcze kilka detali.
Dla porównania - jak było i jak jest teraz.



                                          *



 na tak wzniesione ręce do nieba odpowiedź musiała być



                                          *



teraz śmiało może patrzeć ... jest co oglądać



                                          *



anioły od smutku ... anioły od radości ... anioły od spraw beznadziejnych ...



                                          *



ciche modlitwy aniołów spokojnie płyną pod sklepienie



                                          *



a małe aniołki ... ej , nie powiem co ...

Patrzę na te anioły mistrza Klahra ...
Kogo przedstawił ?
pewnie znajomych przyjaciół, może rodzinę ?
Każdy anioł inny, każdy o czmś myśli,
każdy ma swoiją historię, zapisaną dłutem rzeźbiarza.


. .      z przyjemnością polecam - Hania        .

ABSYDA POŁUDNIOWA

piątek, 22 lutego 2013 16:37